Na swojej szostej płycie Kurt Vile pokazuje zarowno swoją introspektywną, jak i pewną siebie stronę.
Tworzy swoje mity. Chłopak/mężczyzna o dojrzałym, soulowym głosie w cyfrowych czasach, gdzie wszystko staje się czymś innym. Dlatego ten album jest skoncentrowany, genialnie przejrzysty i szczery, jak powiew świeżego powietrza.
Nagrywany i miksowany w wielu rożnych miejscach, jak Los Angeles i Joshua Tree, b'lieve i'm goin down... jest niczym uścisk dłoni ciągnący się przez cały kraj, od wschodniego do zachodniego wybrzeża, przez pustynną historię (Valley Of Ashes) opowiadaną podczas szczerych rozmow, naznaczonych pozbawionym wody krajobrazem.
[...więcej...]